Biuro Informacji Kredytowej nie powstałoby bez inicjatywy bankowej. Bez banków bik nie miałby sensu istnienia, ponieważ informacje, które gromadzone są w biurach informacji wykorzystywane są w dużej mierze przez banki.
Po kilkuletnim funkcjonowaniu biura można się już pokusić o stwierdzenie, że dobrze się stało, iż taki bank informacji powstał. Klienci banków już wiedzą, że jeżeli nieuczciwie podchodzą do spłat pobranych w bankach kredytów, nie mają szans na pozyskanie nowych. Oczywiście, w końcu to bank decyduje czy kredyt przyznać czy nie, ale dzięki informacjom bik ma w rękach argumenty przemawiające na korzyść bądź niekorzyść klienta.
Wypada w tym miejscu nadmienić, że są kredytobiorcy, którzy potrafią oszukać i bik i banki. Rekordziści mają nawet po kilkanaście kredytów i nie są rejestrowani w bik Dlaczego? – Ponieważ regularnie spłacają swoje zadłużenia, a skoro spłacają nie mogą być przez nas „represjonowani” – twierdzą w bik. Nikt jednak nie chce pamiętać, że spłacają kredyty pieniędzmi z kolejnych kredytów. Na dłuższą metę taka metoda z pewnością nie wypali i wcześniej czy później ci ludzie wpadną w tarapaty, ale w dziwić może fakt, ze banki nadal kredytują takich klientów.
Większość banków, wśród swoich bogatych ofert, ma także kredyty dla zadłużonych w bik. Nie jest to może precyzyjne określenie, ponieważ w bik raczej się nie zadłużamy, ale chodzi o osoby zadłużone i odnotowane w bik.
Dlatego jest to oferta skierowana do klientów, którzy nie chcieliby, aby bank sięgał po informacje o nich w bik. Banki na to przystają, ale tylko w takich sytuacjach, gdy mają zabezpieczony swój interes. Nie jest to kwestia zaufania, lecz przyciągnięcia jak największej liczby klientów. Banki nie są tak nierozważne, aby narażać swoje pieniądze, wiedzą co robią i na pewno nie mają zamiaru stracić na tym „dilu”.